Olbrzymim problemem, z którym od lat borykamy się jako środowisko dermatologii i medycyny estetycznej, jest brak zarejestrowanej w Polsce hialuronidazy – zwraca uwagę doktor Ewa Kaniowska, prezes Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych (SLDE). – Staramy się to zmienić – dodaje
Doktor Ewa Kaniowska w rozmowie z „Rynkiem estetycznym” przypomina, że w 2019 r. powstał międzynarodowy, naukowy konsensus dermatologiczny, dotyczący stosowania hialuronidazy w powikłaniach po podaniu preparatów z kwasem hialuronowym. – Zgodnie z tymi wytycznymi każdy lekarz, wykonujący zabiegi z kwasem hialuronowym powinien posiadać hialuronidazę oraz powinien ją podać w razie określonych powikłań. Niestety w Polsce nie ma oficjalnej rejestracji tego typu preparatu – mówi.
Dodaje, że zgodnie z konsensusem np. w wypadku zagrożenia zatkania naczynia krwionośnego u pacjenta, właściwe podanie hialuronidazy to jedyna skuteczna metoda, którą można zastosować. – Jest to preparat niezbędny dla naszej grupy zawodowej – podkreśla prezes SLDE. Warto przypomnieć też, że w 2018 r. także Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging (PTMEiAA) pracowało nad oficjalnymi rekomendacjami dla lekarzy m. in. w zakresie stosowania hialuronidazy.
(Nie)Dostępność hialuronidazy
Jak zauważa doktor Ewa Kaniowska wielu lekarzy na własną rękę sprowadza preparat z zagranicy w specjalnych torbach termicznych, jednak obecna sytuacja epidemiczna dodatkowo utrudnia dostęp do tego produktu. – Jego sprowadzanie do gabinetów nie jest proste. Trzeba pamiętać, że jest to enzym, więc preparat, który go zwiera, wymaga specjalnych warunków transportu i przechowywania – tłumaczy dermatolog.
Dodaje, że ten lek obecnie podaje się w Polsce off-label, na podstawie obowiązującej, udokumentowanej naukowo wiedzy medycznej. Do tej pory nie ma w Polsce żadnego oficjalnego preparatu hialuronidazy, który miałby rejestrację do podania śródskórnego. Dlatego Stowarzyszenie Lekarzy Dermatologów Estetycznych podjęło działania, aby legalna hialuronidaza stała się dostępna w Polsce. – Zarejestrowana hialuronidaza to bezpieczeństwo nas lekarzy i naszych pacjentów – podkreśla doktor Ewa Kaniowska.
Jak informuje prezes SLDE stowarzyszenie rozmawia obecnie z firmami, działającymi w naszym kraju, na temat możliwości dystrybucji takiego preparatu. – Z naszych ustaleń wynika, że jest w Unii Europejskiej preparat z hialuronidazą, który posiada rejestrację do podania do skóry. Liczymy na to, że któraś z firm podejmie się jego sprowadzania – opowiada dermatolog. – Mam nadzieję, że niedługo będę mogła powiedzieć, że hialuronidaza jest dostępna i ma w Polsce rejestrację do podania do skóry – mówi.
Hialuronidaza przeciw powikłaniom
O zastosowaniu hialuronidazy pisał w „Rynku estetycznym” uznany dermatolog prof. Romuald Olszański. Jak informował najważniejszymi wskazaniami do stosowania hialuronidazy w medycynie estetycznej są powikłania po wypełniaczach, takie jak ziarniniaki typu ciała obcego, tzw. biofilmy bakteryjne oraz powikłania naczyniowe.
Do głównych przyczyn powstawania powikłań po iniekcjach kwasu hialuronowego profesor zaliczył: brak aseptyki podczas zabiegu; nieodpowiednią jakość wypełniacza, np. wysoki poziom protein i endotoksyn bakteryjnych, środki chemiczne stosowane podczas usieciowania kwasu hialuronowego; przewlekłe ukryte ogniska zapalne u osoby poddającej się zabiegowi (np. problemy stomatologiczne), przewlekłe zapalenie zatok przynosowych; wielokrotne iniekcje różnymi wypełniaczami u tego samego pacjenta; choroby skóry (opryszczka, liszajec, trądzik); wykonywanie zabiegu przez osoby nieuprawnione.
Jednymi z groźniejszych powikłań po wypełniaczach są komplikacje naczyniowe. Jak informował prof. Olszański pierwszymi objawami są zbielenie skóry i ból, wywołane najczęściej uciśnięciem naczynia krwionośnego przez preparat. Po kilkunastu minutach pojawia się sinica siateczkowata, natomiast po kilku dniach – martwica.
Dermatolog wskazywał, że najbardziej niebezpieczne są iniekcje kwasu hialuronowego w okolicę międzybrwiową i okolice nosa, gdzie znajdują się odgałęzienia tętnicy ocznej: tętnica nadoczodołowa, nadbloczkowa i grzbietowa nosa. Inną niebezpieczną okolicą jest bruzda nosowo-wargowa.
Lekarz ostrzegał, że wstrzyknięcie do grzbietowej tętnicy nosa tylko 0,05 ml wypełniacza może prowadzić nie tylko do martwicy, lecz także do utraty wzroku. Podkreślał, że w razie zaobserwowania niepokojących objawów należy natychmiast przerwać zabieg i podać hialuronidazę w celu rozpuszczenia kwasu hialuronowego.
Uczulenie na hialuronidazę
Doktor Ewa Kaniowska podkreśla, że hialuronidaza powinna być podawana w warunkach gabinetowych, ponieważ jej wstrzyknięcie może prowadzić do wstrząsu anafilaktycznego np. u osób uczulonych na jad owadów błonkoskrzydłych. Prof. Romuald Olszańki pisał, że hialuronidaza, która jest białkiem pochodzenia zwierzęcego (otrzymywanym z jąder owczych lub bydlęcych), u 0,1% pacjentów może wywoływać nadwrażliwość typu I (natychmiastową) oraz typu IV (opóźnioną).
Profesor przypominał, że lek ten jest stosowany od 1951 r. w okulistyce, anestezjologii, onkologii i chirurgii plastycznej a w medycynie estetycznej od 15 lat. Wskazywał w swoim artykule w “Rynku estetycznym”, że najczęściej objawem alergii jest odczyn miejscowy w postaci obrzęku, rumienia i świądu, rzadziej występuje pokrzywka i obrzęk naczynioruchowy. Jak informował dermatolog anafilaksja na hialuronidazę została opisana przez Ebo w roku 2005.
Według prof. Olszańskiego kiedy pacjentowi po raz pierwszy podaje się hialuronidazę, należy wykonać test śródskórny, który jest odczytywany po 15 i 30 minutach. Z kolei aby wykluczyć alergię typu IV (opóźnionego), hialuronidazę można zaaplikować dopiero po 72 godzinach od wykonania testu, chyba, że w grę wchodzi działanie w sytuacji nagłej. – „Sterydy i leki antyhistaminowe to podstawowe leki w przypadku wystąpienia alergii na hialuronidazę” – wskazywał profesor.
Źródło: rynekestetyczny.pl