Zabiegi korygujące skutki starzenia się twarzy za pomocą wypełniaczy na bazie kwasu hialuronowego to najpopularniejsze – obok „botoksu” – procedury medycyny estetycznej. Mają opinię łatwych, jednak może to być zdradliwe przekonanie, bo powikłania po podaniu w niewłaściwym miejscu mogą prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych ze ślepotą włącznie.
Trzeba zaznaczyć na wstępie, że bardzo poważne powikłania po podaniu renomowanych wypełniaczy statystycznie zdarzają się niezwykle rzadko. Na całym świecie wykonano już miliony tego typu iniekcji a kwas hialuronowy uważany jest za stosunkowo bezpieczną substancję medyczną. Jednak ryzyko powikłań znacznie rośnie, kiedy za ostrzykiwanie bierze się niedoświadczony operator i na dodatek za cel obiera sobie niebezpieczne miejsca takie jak np. gładzizna, okolica nosa, czy okolica oka.
Problematyczne obszary
– Każdy lekarz, zajmujący się zabiegami estetycznymi powinien zapoznać się z zagadnieniami, dotyczącymi anatomii starzenia się twarzy – stwierdził chirurg plastyczny dr Cezary Pszenny podczas XVIII Konferencji Naukowo-Szkoleniowej Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, która odbyła się w Warszawie (4-5 lutego). Wydarzenie poświęcone było w dużej mierze zabiegom z użyciem tzw. wypełniaczy w korekcji defektów estetycznych twarzy. Wzięło w nim udział wielu polskich i zagranicznych ekspertów.
Okazuje się, że najgroźniejsze powikłania po wypełniaczach są na ogół wynikiem podania materiału do naczynia krwionośnego – żyły, lub tętnicy. Eksperci podkreślali, że nie można bezkarnie kłuć twarzy pacjenta, nie znając ich przebiegu.
I tak przykładowo na osobę, która chciałaby korygować zapadnięte skronie wypełniaczem, czekają gałęzie tętnicy skroniowej. Poza tym na skroniach przebiega bardzo wiele gałązek nerwu twarzowego, tymczasem wystarczy ucisk nerwu, aby wywołać konsekwencje groźne dla pacjenta.
Chętnie wypełniana w gabinetach estetycznych, osławiona już “dolina łez” wydaje się być anatomicznie dosyć bezpieczną przestrzenią. Jednak nie do końca: – Niebezpieczeństwo stanowi groźba uszkodzenia przegrody oczodołowej. Istnieje też ryzyko uszkodzenia nerwu – zauważał dr Cezary Pszenny.
Działania z wypełniaczami w okolicy nosa stwarzają ryzyko podania materiału do przebiegającego tam naczynia krwionośnego. Może to spowodować np. lokalne niedokrwienie, które pozostawione bez reakcji grozi martwicą.
Jeszcze gorszy scenariusz to podanie preparatu do naczyń, łączących się z tętnicą oczną. – Notowane są przypadki ślepoty – ostrzegał dr Cezary Pszenny. Dodał, że naczynia takie znajdują się nie tylko koło nosa, ale także np. w okolicy gładzizny (miejsce pomiędzy łukami brwiowymi)
– Tętnica wargi dolnej i górnej idzie w kierunku bruzdy nosowo-wargowej. Zawsze trzeba pamiętać o naczyniach, które mogą spowodować lokalne niedokrwienia – przypominał chirurg plastyczny.
Tłumaczył też, że ważna tętnica twarzowa jest wprawdzie położona głęboko, jednak oddaje sieć naczyń. Z kolei powiększając usta, radził pamiętać o głęboko przebiegającym maczyniu. – Można podawać tylko podśluzówkowo, nie podaje się oczywiście w mięsień, a podanie głębsze grozi wstrzyknięciem w tętnicę – wyjaśniał dr Pszenny.
Oko w oko z igłą
Dr Giovanni Salti, chirurg plastyczny z Włoch podczas swojego wystąpienia na XVIII Konferencji Naukowo-Szkoleniowej PTMEiAA zwracał uwagę jak duży wpływ na wygląd twarzy ma utrata tłuszczu pod okiem oraz wokół oka. Jednocześnie dodał, że działania medyczne w tym obszarze są obarczone ryzykiem.
– Trzeba respektować anatomię – podkreślał włoski specjalista. Ostrzegał, że przypadkowe wstrzyknięcie kwasu hialuronowego w tej okolicy jest bardzo niebezpieczne ze względu na przebiegające tam naczynia krwionośne. Poza tym zwracał uwagę na to, że kwas hialuronowy w okolicy oka potrafi utrzymywać się bardzo długo.
– Jeżeli zrobisz coś źle, efekt może utrzymywać się nawet 5 lat – mówił. Radził starannie dobierać odpowiednie do tego obszaru anatomicznego produkty oraz polecał wstrzemięźliwość jeżeli chodzi o ilości wstrzykiwanego preparatu, bo o szpecącą hiperkorekcję w tej okolicy nietrudno. – Lepiej podać za mało materiału, niż przesadzić – mówił.
Prof. Giuseppe Sito, uznany chirurg estetyczny z Neapolu (Włochy) zdradzał, że do zabiegów w trudnych obszarach zawsze używa igły, nigdy kaniuli. Uczestnikom konferencji PTMEiAA radził, aby iniekcje w okolicy oka przeprowadzali wyjątkowo ostrożnie, co pozwoli im uchronić przed uszkodzeniem naczynia krwionośne. Podobnie jak dr Salti, zalecał stosowanie niedużych ilości materiału. – Nie większych niż 0,4 ml – stwierdził
Nos do zabiegów
Swoimi doświadczeniami na temat zabiegów estetycznych z wypełniaczami w okolicy nosa dzielił się podczas lutowej konferencji PTMEiAA specjalista z Neapolu, chirurg estetyczny dr Raffaele Rauso, który jest prezesem Stowarzyszenia Włoskich Lekarzy Estetycznych (FIME – Federazione Italiana Medici Estetici). Nietrudno zgadnąć o od czego zaczął swoje wystąpienie:
– W zabiegach nosa absolutnie kluczowa jest znajomość anatomii – powiedział. Zastrzegał jednocześnie, że niechirurgiczna korekcja nosa ma swoje ograniczenia a pewne efekty można uzyskać tylko na drodze operacji plastycznej.
– Korygowanie kształtu nosa to bardzo małe ilości materiału – stwierdził włoski specjalista. Dodał, że małe ilości nie tylko dają lepsze efekty estetyczne, ale również są bezpieczniejsze. Zmniejsza się bowiem ryzyko ucisku naczyń. Lekarz ostrzegał, że choć teoretycznie zabiegi wyglądają stosunkowo prosto i polegają na wstrzykiwaniu minimalnych ilości kwasu hialuronowego w kluczowych miejscach, to wymagają ogromnej dozy ostrożności.
– Ze względu na przebiegające w okolicy nosa ważne naczynia krwionośne, istnieje ryzyko wstrzyknięcia do nich materiału i spowodowanie poważnych powikłań od lokalnego niedokrwienia, martwicy, do nawet ślepoty włącznie – ostrzegał dr Raffaele Rauso. Dlatego – jego zdaniem – bardzo ważne jest dokładne zrozumienie gdzie należy zlokalizować filler.
Źródło: rynekestetyczny.pl