Środowisko lekarskie zbulwersowane jest sygnałami o ograniczaniu lekarzom i innym pracownikom medycznym prawa do wyrażania poglądów na temat realiów pracy w warunkach epidemii. Dotknęło to konsultantów krajowych, konsultantów wojewódzkich. Dotyka pracowników szpitali – pisze w oficjalnym stanowisku Andrzej Matyja prezes Naczelnej Rady Lekarskiej
Andrzej Matyja odpowiada w ten sposób m. in. na pismo wysłane przez Ministerstwo Zdrowia do konsultantów krajowych różnych dziedzin z prośbą o zaprzestanie wydawania opinii przez konsultantów wojewódzkich oraz omawianie wszelkich opinii z resortem i Głównym Inspektorem Sanitarnym. Przybywa też doniesień ze szpitali z których wynika, że wielu dyrektorów zakazuje personelowi medycznemu informowania o brakach maseczek, kombinezonów oraz że placówki nie są przygotowane na epidemię.
Przykładowo dyrektor szpitala w Nowym Targu zwolnił dyscyplinarnie położną, która zamieściła w sieci komentarz ze zdjęciem rąk zniszczonych stosowaniem płynu do dezynfekcji. Media informują, że podobnym embargiem na przekazywanie informacji mogą być objęte też stacje sanitarno-epidemiologiczne.
MZ: zaprzestań samodzielnie wydawać opinie
Pismo z Ministerstwa Zdrowia do konsultantów krajowych ma datę: 20 marca. Wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko prosi w nim o zobowiązanie konsultantów wojewódzkich do zaprzestania samodzielnego wydawania opinii. Według ministerstwa opinie na temat sytuacji epidemiologicznej, zagrożenia kadr medycznych, jak również sposobów zabezpieczenia osobistego przed zakażeniem powinni wydawać jedynie konsultanci krajowi, po wcześniejszej konsultacji z resortem zdrowia oraz GIS.
Warto podkreślić, że rekomendacje i opinie konsultantów krajowych oraz kompetentnych osób, pełniących kierownicze funkcje w towarzystwach, zrzeszających lekarzy, odegrały ważną rolę w propagowaniu wiarygodnych i rzetelnych informacji nt. postępowania w trudnych realiach światowej pandemii. Tak było też w branży medycyny estetycznej. Przykładowo tylko w portalu rynekestetyczny.pl oraz na naszym profilu na Facebooku artykuł na ten temat dotarł do prawie 11 tys. zainteresowanych osób.
Naczelna Rada Lekarska zdecydowanie protestuje przeciwko opresyjnym działaniom ministerstwa. – Jeśli tak jest rozumiana polityka komunikacji w czasach kryzysu epidemicznego, to jest to duży błąd. Takie decyzje obracają się przeciwko tym, którzy je wydają – pisze Andrzej Matyja. Jego zdaniem w ten sposób ministerstwo samo podważa wiarygodność swoich komunikatów, próbując ograniczyć możliwość weryfikacji danych. – Podkopuje zaufanie do oficjalnych komunikatów, tworząc przestrzeń dla plotek, insynuacji, fałszywych informacji, a w konsekwencji paniki – ostrzega prezes NRL.
– Nie można oczekiwać od lekarzy, że będą milczeć w obliczu sytuacji zagrażających życiu i zdrowiu obywateli, ale również swojemu i swoich rodzin – podkreśla.
Wiadomo, że kraj nie jest przygotowany
Jak stwierdza Andrzej Matyja w środowisku lekarskim powszechnie wiadomo, że nasz kraj nie jest dostatecznie dobrze przygotowany do walki z rozprzestrzenianiem się epidemii koronawirusa. Dodaje, że o wszelkich brakach sprzętu, złej organizacji, niedostatku regulacji prawnych przedstawiciele samorządu lekarskiego na bieżąco informują i alarmują władze odpowiedzialne za ochronę zdrowia.
– Nasze apele i pisma, które kierujemy do organów władzy, są przekazywane lekarzom zrzeszonym w izbach lekarskich za pośrednictwem wszelkich dostępnych nam kanałów komunikacji. Lekarze i lekarze dentyści, korzystając z wolności wypowiedzi na forum publicznym wyrażają takie same uwagi, jakie zgłasza ich samorząd lekarski w oficjalnych wystąpieniach do premiera, ministra zdrowia, czy innych organów publicznych – pisze prezes NRL.
W związku z tym jest dla niego niezrozumiałe oczekiwanie władz, że lekarze i lekarze dentyści mieliby być w czasie epidemii pozbawieni możliwości przekazywania informacji o faktach powszechnie znanych w środowisku. – Poglądy wyrażane przez lekarzy na temat problemów organizacyjnych ochrony zdrowia, czy braków sprzętowych placówek medycznych w dobie epidemii są działaniami podejmowanymi w interesie publicznym. W takiej sytuacji nie mogą grozić lekarzom żadne szykany – podkreśla Andrzej Matyja.
Według niego lekarze stojąc na pierwszej linii walki z epidemią mają prawo – a biorąc pod uwagę etykę zawodową – wręcz obowiązek wypowiadać się o stanie zabezpieczenia swoich pacjentów oraz o ryzyku, jakie wiąże się z niedostatecznym przygotowaniem placówek medycznych.
Rzetelna informacja jest niezbędna
Prezes NRL przypomina, że Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 54 zapewnia każdemu wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Dlatego jest przekonany, że udostępnianie rzetelnych informacji odpowiednim organom państwa i społeczeństwu daje szansę na poprawę sytuacji, tak wyczekiwaną przez wszystkich mieszkańców naszego kraju.
– Wprowadzanie zakazów wypowiedzi lekarzy oraz stosowanie wobec nich sankcji w postaci zwolnień z pracy narusza konstytucyjne prawa lekarzy jako obywateli – stwierdza Andrzej Matyja. Jednocześnie zapewnia, że samorząd lekarski będzie pomagać tym koleżankom i kolegom, których dotykają nieuzasadnione sankcje ze strony pracodawców.
– Paradoksalne jest, że administracja różnych szczebli próbuje ograniczyć wolność słowa profesjonalistom, a od dawna nie wykazuje się dostateczną determinacją, by ścigać przejawy hejtu skierowanego przeciwko lekarzom, czy propagowanie fałszywych metod „leczniczych”, które nie mają naukowego uzasadnienia – zauważa i podkreśla, że NRL przeciwstawia się ograniczaniu swobody wypowiedzi służących ochronie zdrowia i życia oraz przeciwstawia się wszelkim przejawom agresji i nienawiści wobec lekarzy, czy też szerzenia nieprawdziwych informacji o ich pracy.
Źródło: NRL, onet.pl/rynekestetyczny.pl