Zdaniem specjalistów nie można się uzależnić od botoksu, ale można – od efektów, jakie dają prawidłowo przeprowadzone zabiegi kosmetyczne z jego użyciem. Wstrzykiwanie toksyny botulinowej w celach estetycznych ma już ponad 20 lat.
Bakterię Clostridium botulinum, która wytwarza toksynę botulinową odkrył i nazwał w 1897 r. belgijski bakteriolog Emile Pierre van Ermenghen. Działanie tej toksyny polega na porażaniu zakończeń nerwowych poprzez zakłócenie transportu neuroprzekaźnika (acetylocholiny) – dowiadujemy się w serwisie Polskiej Agencji Prasowej – Nauka w Polsce.
Jako pierwsi postanowili wykorzystać jad kiełbasiany do leczenia specjaliści od chorób neurologicznych. Zastrzyk botoksu pozwala przynajmniej czasowo uwolnić pacjenta od przykurczów mięśni, zeza, nadmiernego pocenia czy nietrzymania moczu, a nawet złagodzić skutki przerostu prostaty czy szczególnie ciężkie zaparcia.
Przy okazji zaobserwowano, że porażając mięśnie twarzy, botoks może usuwać zmarszczki mimiczne, co przyniosło tej substancji niebywałą popularność. Choć z początku niektórzy specjaliści przestrzegali przed następstwami kosmetycznego stosowania, a nawet porównywali metodę ze stosowaniem leków na AIDS przy hemoroidach, ich obawy nie potwierdziły się.
Wprawdzie dochodzi czasami do powikłań, jednak w przypadku botoksu wszystkie ustępują samoistnie, a mimo milionów przeprowadzonych zabiegów nie zdarzały się na ogół przypadki naprawdę poważne. Botoksu nie można jednak stosować w przypadku osób z chorobami przebiegającymi z osłabieniem mięśni, u dzieci poniżej 12 roku życia oraz kobiet w ciąży i karmiących matek.
Efekty zabiegu pojawiają się po 10-14 dniach od zabiegu i utrzymują – zależnie od pacjenta czy pacjentki – od trzech do sześciu miesięcy. W krajach takich jak Włochy nawet 1/3 zabiegów wykonuje się u mężczyzn, którzy kierują się podobno przykładem Silvio Berlusconiego.
Źródło: PAP – Nauka w Polsce