W Marsylii (Francja) rozpoczął się proces kierownictwa firmy Poly Implant Prothese (PIP), która przez wiele lat produkowała implanty piersi z niewłaściwego materiału. Postępowanie ma wyjaśnić m. in. jak doszło do tego, że wadliwe protezy wszczepiono, według różnych, szacunków od 300 do 500 tys. kobietom na całym świecie.
Pozwy przeciwko francuskiej firmie PIP złożyło 5,25 tys. kobiet. Proces, który rozpoczął się 17 kwietnia ze względu na bardzo dużą liczbę skarżących, odbywa się w centrum kongresowym w Marsylii i zgodnie z oczekiwaniami ma potrwać miesiąc – informuje portal wyborcza.pl, powołując się na Polską Agencję Prasową (PAP).
500 tys. poszkodowanych?
Przypomnijmy, że prezes nieistniejącej od 2010 r. francuskiej firmy PIP przyznał w trakcie przesłuchania (na początku 2012 r.), że do produkcji implantów piersi wykorzystywany był żel silikonowy bez atestów medycznych. Według francuskich mediów Jean-Claude Mas, były prezes PIP, zeznał w śledztwie także, że świadomie stosował niewłaściwy materiał.
Do wytwarzania implantów piersi wykorzystywano silikon przemysłowy po to, żeby ograniczyć koszty. Szacuje się, że w następstwie wykorzystania taniego materiału producent oszczędzał około 1 mln euro w ciągu roku.
Z różnych szacunków wynika, że protezy PIP zostały wszczepione około 300 do 500 tys. kobietom na całym świecie. World Health Organization (WHO – Światowa Organizacja Zdrowia) zaleciła jeszcze na początku 2012 r. wszystkim kobietom, którym wszczepiono wadliwe implanty, żeby skontaktowały się z lekarzem w celu stwierdzenia, czy doszło do ich uszkodzenia.
Polskie Towarzystwo Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej (PTChPRiE) już ponad rok temu informowało, że z danych uzyskanych od dystrybutora wadliwych implantów można szacować liczbę wszczepionych złych protez w Polsce na 340. Jednocześnie PTChPRiE podkreślało, że faktyczna liczba polskich pacjentów z wadliwymi protezami firmy PIP jest wyższa. Jak czytamy w komunikacie Towarzystwa, wynika to faktu, że tego typu protezy były szeroko stosowane w krajach ościennych.
Czytaj też: Polska: co najmniej 340 kobiet z wadliwymi implantami piersi PIP
PTChPRiE, podobnie jak WHO rekomenduje pacjentkom usuwanie wadliwych implantów. Gdyby pacjentka nie zdecydowała się jednak na usunięcie lub wymianę protez, zalecana jest staranna ich kontrola pod nadzorem lekarza. Kontrolowanie implantów polega na wykonywaniu badań USG co około 6 mies. Ponadto raz w roku zaleca się wykonanie badania rezonansem magnetycznym. Lekarze ostrzegają, że w przypadku pęknięcia powłoki implantu, konieczne jest natychmiastowe przeprowadzenie operacji usunięcia protezy
Na świecie odnotowano około 4,1 tys. przypadków pęknięcia wypełnionych silikonem przemysłowym implantów piersi firmy PIP. Wiele kobiet już poddało się operacji usunięcia protez. We Francji szacuje się, że wykonano około 11 tys. tego typu zabiegów.
Proces wyjaśni jak to możliwe?
Proces, który rozpoczął się w środę (17 kwietnia) w Marsylii ma m. in. przynieść odpowiedź na pytanie, w jaki sposób małe francuskie przedsiębiorstwo mogło przez 6 lat produkować i sprzedawać wadliwe implanty na całym świecie. Przypomnijmy, że protezy PIP dotarły do 65 państw, były sprzedawane poza kontrolą, mimo że zawierały nieprzystosowany do medycznych celów przemysłowy silikon.
Wadliwe implanty były sprzedawane m. in. dzięki temu, że niemiecki instytut TUV wydał certyfikat dopuszczający implanty na rynek na podstawie fałszywych oświadczeń francuskiej firmy. Były dyrektor PIP precyzował podczas przesłuchań, że 75 proc. implantów wypełnionych było żelem nie posiadającym odpowiednich atestów, a tylko 25 proc. autoryzowanym żelem.
Dr n. med. Piotr Osuch, szef oddziału chirurgii plastycznej stołecznego Szpitala Medicover mówił w rozmowie z portalem rynekestetyczny.pl, że w jego placówce zawsze używano implantów renomowanych firm zatwierdzonych przez FDA (Food and Drug Administration – Amerykańska Agencja Żywności i Leków). Nie eksperymentował on z nowymi produktami.
Przypominał jednocześnie, że przecież chirurdzy plastyczni, którzy wszczepiali protezy PIP byli przekonani, że jest to produkt o jakości gwarantowanej przez oficjalne dokumenty i zatwierdzenia służb sanitarnych oraz medycznych. Zdaniem dr Osucha po aferze z wadliwymi implantami z Francji lekarze są dużo bardziej ostrożni przy nawiązywaniu współpracy z nowymi producentami.
Członkowie kierownictwa nieistniejącej już firmy Poly Implant Prothese, którzy stanęli przed sądem w Marsylii 17 kwietnia oskarżeni są o oszustwo i wyłudzenie pieniędzy. Wśród piątki oskarżonych jest założyciel i były prezes PIP 73-letni Jean-Claude Mas. Wszystkim grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Źródło: wyborcza.pl, PAP, rynekestetyczny.pl