W Sądzie Okręgowym w Gdańsku odbyła się w piątek (20 września) kolejna rozprawa ws. pacjentki ze Szwecji, która od operacji powiększania piersi z sierpnia 2010 r. w Pomorskim Centrum Traumatologii (PCT), znajduje się w stanie wegetatywnym. W wyniku procesu cywilnego gdański szpital zapłaci być może nawet 6 mln zł w ramach odszkodowania i zadośćuczynienia. Takie są oczekiwania rodziny poszkodowanej.
Gdański sąd zdecydował, że na kolejnym posiedzeniu – 22 listopada – przesłuchanych zostanie czterech świadków, w tym, dwóch byłych dyrektorów PCT. Krystyna Urbańska, pełnomocnik pokrzywdzonej Christiny Hedlund, informowała, że wniosła o przesłuchanie w trakcie trwania procesu ponad 20 świadków – podaje wyborcza.pl.
Urbańska mówiła dziennikarzom, że w większości chodzi o personel szpitala – kierownictwo lecznicy, lekarzy, pielęgniarki. Zapowiedziała, że równocześnie w Szwecji przesłuchiwana będzie także rodzina Christiny Hedlund – ojciec, matka, brat oraz były narzeczony, który towarzyszył jej podczas wyjazdu na operację do Polski. Procedura ta odbędzie się w ramach pomocy prawnej ze strony Szwecji.
Według Radia Gdańsk sąd uznał, że będzie przesłuchiwał kolejne wzywane osoby metodycznie, badając sprawę od ogółu do szczegółu. Dlatego na kolejnej rozprawie mają pojawić się właśnie byli dyrektorzy PCT z czasów, kiedy poszkodowana Szwedka poddała się operacji plastycznej. Po nich zaplanowane są zeznania tłumaczki Christiny Hedlund oraz chirurg plastycznej, która operowała.
PCT chce sprawdzić stan zdrowia Szwedki sprzed operacji
Podczas piątkowej (20 września) rozprawy radca prawny Sylwia Kacprzak, reprezentująca PCT, wnioskowała o możliwość wglądu w historię medyczną Christiny Hedlund. Jak argumentowała jej dokumentacja medyczna, która jest w aktach sprawy, kończy się bardzo wcześnie i właściwie o leczeniu Szwedki od 18 roku życia niewiele wiadomo.
Sąd zwrócił się o przygotowanie pełnej listy szwedzkich placówek medycznych, w których poszkodowana leczyła się po osiągnięciu pełnoletności. Sąd chce także uzyskać informacje o tym, czy Christina Hedlund posiada prawo jazdy.
Sylwia Kacprzak zwracała uwagę, że w okresie młodzieńczym lekarz neurolog przekazał przypadek Christiny Hedlund do kontynuacji leczenia specjaliście leczącemu dorosłych. Kacprzak informowała, że dokumentacja medyczna Szwedki kończy się wpisem, z którego wynika, że pacjentka chciałaby mieć prawo jazdy oraz zaświadczenie o zdolności do prowadzenia pojazdu. Zaświadczenie miałoby być jej potrzebne m. in. dlatego, że wcześniej miała ataki padaczki. Jak dodała prawniczka reprezentująca PCT, z zeznań osób najbliższych wynika, że Szwedka nie podjęła leczenia, jako dorosła osoba: – Chcemy to sprawdzić.
Sylwia Kacprzak wyjaśniała, że gdyby okazało się, że Christna Hedlund w dorosłym wieku nadal cierpiała na epilepsję, wówczas biegli musieliby rozstrzygnąć, czy ten fakt mógł mieć wpływ na powikłania po tragicznej w skutkach operacji plastycznej.
Przypomnijmy, że na początku czerwca sąd przyznał rodzinie poszkodowanej, w ramach zabezpieczenia powództwa, rentę w wysokości 12,5 tys. zł miesięcznie. PCT odwołało się od tej decyzji sądu. Odwołanie nie zostało jeszcze rozpatrzone. Jednak mimo to szpital ma obowiązek wypłacać pieniądze, bo decyzja sądu miała klauzulę wykonalności.
Czytaj też: Pacjentka ze Szwecji w śpiączce: Szpital wypłaci rentę przed końcem rozprawy
Trwa też śledztwo prokuratury
Pierwsza rozprawa w procesie cywilnym, w wyniku którego PCT może zapłacić poszkodowanej nawet 6 mln zł odbyła się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku 7 maja. Jednak trzeba pamiętać, że od 2010 roku Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadzi śledztwo.
Czytaj też: Prokuratura chce dodatkowej opinii ws. operacji Szwedki
Prokuratorzy postawili zarzuty pięciu osobom z Pomorskiego Centrum Traumatologii: byłemu dyrektorowi szpitala, specjalistce z zakresu chirurgii plastycznej, która wykonywała operację, anestezjologowi oraz dwóm pielęgniarkom.
Cała sprawa zaczęła się, kiedy o zabiegu powiększania piersi z 2 sierpnia 2010 r., po którym Christina Hedlund znalazła się w stanie wegetatywnym, napisały szwedzkie media. Pierwsze doniesienia pojawiły się w listopadzie 2010 r. Temat był szeroko opisywany i komentowany także w polskiej prasie.
Wówczas szybko zlecone zostały w PCT kontrole Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego i Ministerstwa Zdrowia. Okazało się, że w szpitalu wykonanych zostało blisko 80 operacji plastycznych, a lecznica nie posiadała uprawnień do takich działań. Kontrole wykazały też m. in., że brakowało odpowiednio wykwalifikowanego, wydzielonego personelu medycznego, który zajmowałby się specjalnie pacjentami po operacjach plastycznych. Tymczasem wymagali oni całodobowej opieki.
Jeszcze w 2010 r. zawiadomienie do prokuratury złożyła dyrekcja PCT, która zdążyła się zmienić od czasu tragicznej operacji Szwedki. Jarosław Litwin, ówczesny dyrektor, który złożył zawiadomienie wyjaśniał, że operacje odbywały się w oparciu o zawarte wcześniej umowy z firmą ze Szwecji Medica Travel oraz z lekarzami, którzy przeprowadzali zabiegi. To ta firma była koordynatorem i kierowała do gdańskiego szpitala pacjentów (tak trafiła tam m. in. Christina Hedlund).
Źródło: wyborcza.pl, Radio Gdańsk