W przypadku każdej kobiety, w każdym wieku samoocena atrakcyjności jest niezwykle ważnym elementem warunkującym jakość życia – mówi w rozmowie z „Rynkiem estetycznym” prof. Tomasz Paszkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologii Estetycznej i Rekonstrukcyjnej. – Jednocześnie poczucie własnej nieatrakcyjności może absolutnie zrujnować życie nawet osobie całkowicie zdrowej fizycznie – dodaje
Rynek estetyczny: – Ginekologia estetyczna wciąż wzbudza pewne kontrowersje. Czy trzeba przekonywać lekarzy, pacjentów do tej dziedziny?
Tomasz Paszkowski: – Każda nowa gałąź wiedzy, taka jak medycyna estetyczna, czy szczególnie ginekologia estetyczna była, jest i raczej zawsze będzie kontrowersyjna. Swoją drogą nazwa „ginekologia estetyczna” jest niefortunna, ale niestety już się przyjęła i trudno z tym walczyć. Takie dziedziny w sposób naturalny wzbudzają kontrowersje, także wśród lekarzy w tym również ginekologów. Wystarczy powiedzieć, że niektóre klasyczne towarzystwa ginekologiczno-położnicze na świecie prowadzą czasem ostrą dyskusję z ich odpowiednikami z zakresu ginekologii estetycznej co do wskazań, czy przeciwwskazań do niektórych zabiegów. Tak było jest i będzie.
Jednak nie zmieni się również rosnący popyt naszych pacjentek na różne procedury z zakresu ginekologii estetycznej. Ważne jest żeby ten popyt, ta potrzeba została zaspokojona z uszanowaniem zasad Evidence Based Medicine. Chodzi o medyczne, bezpieczne podejście do problemu.
Maksymalna medykalizacja tego rosnącego obszaru leży u podłoża powstania Polskiego Towarzystwa Ginekologii Estetycznej i Rekonstrukcyjnej, którego jestem prezesem. My staramy się odsiać różne procedury i działania, które pojawiają się w tej dziedzinie a które są niesprawdzone, wątpliwe, mogą być niebezpieczne, czy wręcz stanowią przejaw szamaństwa od tych, które realnie poprawiają jakość życia.
– Poprawa jakości życia pacjentek to cel ginekologii estetycznej?
– A jaki jest cel działania medycznego w ogóle? Leczenie kataru, czy leczenie raka ma na końcu jeden najważniejszy cel: poprawę jakości życia pacjenta. Nie jest sukcesem medycznym, jeżeli ja doprowadzam 50-letniego mężczyznę do normalnego ciśnienia tętniczego krwi, za pomocą np. leków, których działanie uboczne powoduje, że on ma zaburzenia erekcji. Lekarz jest wprawdzie zadowolony, że pacjent ma normalne ciśnienie, ale on nie może normalnie funkcjonować i jest nieszczęśliwy. Powstaje zasadne pytanie: gdzie jest sukces tego leczenia?
W przypadku każdej kobiety, w każdym wieku samoocena atrakcyjności jest niezwykle ważnym elementem warunkującym jakość życia. Jednocześnie poczucie własnej nieatrakcyjności może absolutnie zrujnować życie nawet osobie całkowicie zdrowej fizycznie. Medycyna estetycznej, w tym również ginekologia estetyczna służą poprawie samopoczucia atrakcyjności. Cała sztuka polega na tym, żeby robić to metodami, technikami, które nie szkodzą i to jest dylemat obecny w całej medycynie.
W przypadku działań w ginekologii estetycznej pacjentka ma wyjść z gabinetu zadowolona, ale nie może wyglądać karykaturalnie. Nie wolno mi zrobić zabiegu, który jest niesprawdzony pod względem bezpieczeństwa. Wprawdzie niesie za sobą korektę defektu estetycznego, np. w zakresie warg sromowych mniejszych, ale generuje problem w postaci bólu podczas współżycia z powodu powstałej blizny. Lekarz musi wszystko zważyć. Dlatego tak ważne jest to co robimy w PTGEiR, czyli przesiewamy dostępne procedury przez sito Evidence Based Medicine.
– To nie jest proste w przypadku nowych dziedzin.
– Brakuje wiarygodnych badań w całej medycynie estetycznej. Niestety mało się ich prowadzi w tym obszarze. My stymulujemy powstawanie np. baz informacji klinicznych, związanych z obserwacjami pacjentek po zabiegach, nie tylko zaraz po, ale także po roku, po trzech latach. Jednak najważniejsze są badania, badania i jeszcze raz badania.
Medycyna musi się opierać na wiarygodnych wynikach badań a nie na przeczuciach. Gdyby spojrzeć na ginekologię estetyczną z tej perspektywy, to jest to niezwykle rozwojowa dziedzina. Zresztą pacjentki wymagają od nas tego, abyśmy się nimi profesjonalnie zajęli opierając swoją praktykę o dowody a nie myślenie życzeniowe.
– Wspominał Pan, że nazwa – „ginekologia estetyczna” – jest niefortunna. Dlaczego?
– Rzeczywiście ta nazwa nie oddaje istoty rzeczy…..
Chcesz wiedzieć więcej? Cały wywiad i wiele innych ciekawych artykułów nt. medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej do przeczytania w numerze „Rynku estetycznego”.
Zapraszamy do PRENUMERATY
lub do EMPIKu