W słoneczne, wrześniowe dni redakcja „Rynku estetycznego” miała okazję testować Lexusa LS 500, czyli najbardziej luksusowy model, jaki jest dostępny w stajni tego producenta. Auto charakteryzuje się iście japońską dbałością o szczegóły zarówno techniczne, jak estetyczne, czy ergonomiczne. Jednak najlepszym posunięciem marki tego lata nie była jakość samochodów a zaproszenie do współpracy Igi Świątek
Samochód testowaliśmy w Warszawie, na drogach szybkiego ruchu oraz na małych lokalnych drogach województwa mazowieckiego. LS 500 jest dużych rozmiarów limuzyną, której szerokość to blisko 2 m (1,9 m bez lusterek) a długość lekko przekracza 5,2 m. Trzeba to brać pod uwagę. Jednak komfort jazdy i wygoda stoją na najwyższym poziomie.
W najdrobniejszych szczegółach
Wielki przedni grill ponad pięciometrowego Lexusa to jego znak rozpoznawczy. Nie sposób pomylić tego auta z jakimkolwiek innym. Motyw z grilla w stylowy sposób powtarza się we wnętrzu. Niewątpliwie jest to auto, które wyróżnia się spośród innych samochodów w najwyższej klasie.
Trzeba przyznać, że nawet jak na limuzynę zawieszenie idealnie zbiera wszelkie nierówności, które mogłyby stanowić niewygodę dla kierowcy, czy pasażerów. Samochód płynie po drodze. Przyspieszenie na poziomie 5,5 s do 100 km/h oraz prędkość maksymalna 250 km/h dają możliwość cieszenia się z jazdy. W połączeniu z wysokiej jakości systemami, wspomagającymi kierowcę pozwalają z jednej strony na odrobinę szaleństwa z drugiej na poczucie bezpieczeństwa.
Miejsca jest dużo, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Fotele wyjątkowo komfortowe. Nie chce się z tego wozu wysiadać. W środku mamy połączenie oszczędnego stylu z nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi. Wszystko z wysokiej jakości materiałów. Kierowcy nie męczy mnogość informacji na kokpicie, gdzie znajduje się tylko jeden tradycyjny w formie zegar pomiaru szybkości, za to ma wyświetlane wszelkie potrzebne informacje na przedniej szybie dzięki „head up display”.
Jedynym zaburzeniem komfortu w LS500 jest mało intuicyjna w użyciu nawigacja. Praktycznie niemożliwa jest jej obsługa w czasie jazdy. Podobno to celowy zabieg, żeby kierowca zachowywał zasady bezpieczeństwa i jechał zamiast szperać w komputerowych systemach dostępnych w aucie. To może nie wyszło najlepiej, jednak wyczucie do obierania właściwego kierunku Lexus ma ogromne.
Współpraca z Igą Świątek
Dowodem na wyczucie Lexusa może być informacja, która 11 sierpnia pojawiła się na profilu Facebookowym młodej, obiecującej tenisistki, znanej wówczas głównie pasjonatom dyscypliny: „Pewnie już zauważyliście, ale miło mi poinformować, że niedawno dołączyłam do rodziny Lexus. Cieszę się, że marka wspiera moje zawodowe przedsięwzięcia. Mam poczucie, że razem możemy zajść (albo raczej dojechać) naprawdę daleko.” I zajechali.
Mniej więcej trzy miesiące później, na słynnych kortach im. Roland Garros w Paryżu Iga Świątek podnosiła w górę puchar Suzan Lenglenn, po wygraniu French Open. Przed nią jeszcze nigdy, żadnemu polskiemu tenisiście nie udała się sztuka zwycięstwa w żadnym z czterech turniejów wielkoszlemowych, rozgrywanych w roku. Nawet legendarna Jadwiga Jędrzejewska przegrała w finale Roland Garros w 1939 r.
Jednak umowa Lexusa z Igą Świątek to nie przypadek. Marka od dawna wspiera tenis na różnych szczeblach, począwszy od sponsorowania rozgrywek profesjonalnych po małe amatorskie turnieje takie jak choćby Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w Tenisie. Nic dziwnego, że w polskim oddziale japońskiego koncernu motoryzacyjnego zwrócono uwagę na utalentowaną nastolatkę. W końcu już od kilku lat skupiała na sobie uwagę ludzi zainteresowanych dyscypliną, co najmniej od 2018 r., od zwycięstwa w juniorskim wydaniu najsłynniejszego turnieju wielkoszlemowego, w londyńskim Wimbledonie.
Warto przypomnieć, że w tym samym roku dotarła, też do półfinału w juniorskim Roland Garros. Dwa lata później wygrywa w Paryżu turniej główny i przechodzi do historii, jako pierwszy zawodnik z Polski, który tego dokonał, jako jedna z niewielu tak młodych mistrzyń, która na dodatek przeszła przez rywalizację w wyjątkowym stylu, nie pozostawiając wątpliwości w żadnym z meczów, kto był lepszy. Nawet w pojedynku z nr 1 na świecie Simoną Halep.