Tym razem nie piszemy o zabiegach estetycznych, ale dla odmiany o samochodzie, który w 2018 r. zdobył prestiżową nagrodę “Car of the Year”, przyznawaną co roku przez jury złożone z europejskich dziennikarzy motoryzacyjnych. Redakcja “Rynku estetycznego” miała okazję testować to auto
Chodzi o Volvo XC40. Samochód w marcu b.r. podczas “Geneva International Motor Show” otrzymał nagrodę “Car of the Year”. Było to pierwsze Volvo w historii, które zdobyło ten tytuł. W maju b.r. Volvo Cars ogłosiło, że zwiększy moce produkcyjne w fabrykach w Europie i Chinach aby sprostać zamówieniom na ten model.
Jury konkursu podkreślało, że ten stosunkowo nieduży SUV łączy w sobie z jednej strony charakterystyczne dla tego rodzaju aut poczucie przestrzeni z łatwością obsługi oraz z wyróżniającymi się osiągami wersji podstawowych auta. Zwracali szczególną uwagę na wersję z 247-konnym, dwulitrowym silnikiem benzynowym. Takie auto (XC40 T5 AWD 247 KM) mieliśmy okazję testować zarówno w trasie, jak i w ruchu miejskim.
Przemyślana ergonomia
Wnętrze XC40 nie narzuca się ekstrawaganckimi rozwiązaniami, jest raczej stonowane, ale tam gdzie trzeba jest miękko. Wspomnę tylko o wygodnych, ustawianych na wszelkie możliwe sposoby, podgrzewanych fotelach oraz podgrzewanej kierownicy, co w czasie listopadowego przymrozku w Krakowie miało spore znaczenie.
Na oko układ wnętrza jest znajomy, ale ergonomicznie przestrzeń dla kierowcy jest bardzo dobrze rozplanowana. Odłożyłem telefon odruchowo – okazało się, że jest wygodne miejsce na telefon; intuicyjnie, nie patrząc rzuciłem pilota do bramy – okazało się, że jest na niego miejsce, nawet nie musiałem go potem szukać, co mi się niestety zdarza. Rzuciłem na chybił trafił kartę parkingową – też znalazła swoje miejsce i nie zgubiła się.
Przestrzeń jest przemyślana do intuicyjnego wykorzystania. Podobnie z obsługą dużego panelu dotykowego. Wszystkie najpotrzebniejsze funkcje są od razu pod ręką, ale dla fanów grzebania w szczegółach też jest niemała porcja możliwości do odkrycia. Trochę żałowałem, że nie ma odtwarzacza CD, ale to w końcu nowiutka konstrukcja, Car of the Year 2018, a płyty są już podobno oldschoolowe.
Mogłoby być kobiece
Automatyczna skrzynia biegów działa bardzo płynnie. Znajomą, którą podwoziłem z targów w Krakowie do centrum miasta, zaskoczyło, kiedy samochód osiągnął 100 km/h. Auto przyspieszało i sunęło gładko – tak, że nie odczuwało się prędkości.
Jest jeszcze jedna rzecz, na którą jednak mężczyzna nie zwróciłby uwagi. – Nie uważasz, że to auto mogłoby być kobiece. Ma taki delikatny kolor – stwierdziła moja znajoma.
Rzeczywiście, do testów dostało się naszej redakcji auto o bardzo oryginalnym, delikatnie niebieskim kolorze. – Kiedy jest mało światła zmienia się w ciekawą szarość – dodała moja znajoma i na to pewnie też mężczyzna nie zwróciłby uwagi.
Premium w poręcznym opakowaniu
XC 40 w konkursie „Car of th Year” wygrało z wyższej klasy autami, takimi jak BMW X5, czy Audi Q3. Być może dlatego, że jest to samochód z rozwiązaniami z klasy premium, ale w poręcznym opakowaniu. Jest tu prawie wszystko, co można znaleźć w dużych SUVach, tylko, że tym przemkniesz się bez problemu przez miasto.
Wiem co mówię, bo przeciskałem się przez wąskie jednokierunkowe uliczki krakowskiej starówki, z przyjemnością i bez obawy manewrowałem pomiędzy gęsto zaparkowanymi samochodami, po to, żeby w końcu przecisnąć się przez wąski otwór-bramę w pięknej fasadzie krakowskiej kamienicy i zaparkować na niedużym, obdrapanym podwórku.
Z takim rekwizytem jak Volvo XC40 zapyziały widok nabrał ciekawego klimatu. Można to ocenić, patrząc na zdjęcie do artykułu (na fotografii wyszedł odcień szarości, ale w słońcu lakier był delikatnie niebieskawy).
Preferuje bezpieczną jazdę
Autem można jeździć dynamicznie. W taki też sposób – w dużej mierze w trybie jazdy „Dynamic” – odbyliśmy podróż na trasie Warszawa-Kraków. Paliliśmy wówczas 12-14 l/100 km. Wracając prowadziłem dużo spokojniej, korzystając z trybu „Comfort” i „Eco”. Auto paliło wówczas w trasie około 8-10 l/100 km.
Volvo zachęca kierowcę do bezpiecznej jazdy. Możesz przycisnąć pedał gazu i poszaleć, ale będzie to kosztowało sporo paliwa. Co ciekawe podczas jazdy po Krakowie w czasie niewzmożonego ruchu auto paliło średnio tylko trochę ponad 10l/100km. Jak na SUV w mieście – nieźle.
W zapchanej Warszawie zużywało około 12-14 l/100 km. Niewiele więcej niż w trasie, przy szybkiej i dynamicznej jeździe.
Źródło: rynekestetyczny.pl