Najczęściej wykorzystywaną w leczeniu żylaków metodą jest ich laserowe usunięcie. Nie w każdym przypadku jednak można pacjenta do takiego zabiegu zakwalifikować. Poza tym, jak podkreśla prof. Zbigniew Rybak, znany flebolog, naukowiec i wykładowca pojawiają się nowe koncepcje, nowe rozwiązania, które dają nadzieję na coraz skuteczniejsze terapie
Zdaniem prof. Zbigniewa Rybaka jeśli chodzi o metody radzenia sobie z żylakami to pojawiają się wciąż nowe, coraz lepsze propozycje. – Tak jak cała medycyna, tak i jej gałąź zajmująca się schorzeniami żył – flebologia – odnotowuje istotny postęp – mówi w rozmowie z “Rynkiem estetycznym” i dodaje, że specjaliści poszukują coraz skuteczniejszych, coraz prostszych i mniej kosztownych metod leczenia.
Zakleić żyłę
W opinii prof. Zbigniewa Rybaka na polskim rynku taką ciekawą nowością będzie zastosowanie specjalnego kleju do zamykania poszerzonych naczyń żylnych. Jest to metoda opatentowana w Stanach Zjednoczonych i od 2015 r. dopuszczona do stosowania przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków FDA.
– Polega na tym, że zamiast parzyć żyłę, czy ją schładzać, czy też wyrywać, wprowadzamy do światła niewydolnej żyły substancję, która skleja przeciwległe ściany, jednocześnie usuwając krew – tłumaczy nam profesor. Jak informuje, pojawiły się już wyniki trzyletnich badań, z których można wnioskować, że skuteczność tej procedury jest porównywalna z metodami termalnymi, czyli wykorzystującymi energię lasera, czy fal radiowych.
– Nie wiemy jeszcze, jak ten klej będzie się zachowywał w długim okresie czasu – zastrzega nasz rozmówca. Zwraca uwagę, że czasami w medycynie, także estetycznej, spotykamy się z bardzo odległymi w czasie powikłaniami, związanymi z użyciem substancji nieorganicznych, które nie są biodegradowalne, albo są degradowalne w bardzo długim okresie czasu. Jego zdaniem metoda z klejem jest na początku drogi.
– Jednak wiemy już, że efekty krótkoterminowe są bardzo dobre a objawy niepożądane, czy uboczne takie jak np. zapalenie są minimalne – stwierdza. Podkreśla, że nowa procedura z użyciem kleju nie wymaga użycia środków znieczulających, co za tym idzie zabieg jest krótszy, prostszy, ale jednocześnie też droższy od zabiegów metodami obecnie dostępnymi na rynku.
Uszkodzić i rozpuścić
Prof. Zbigniew Rybak zwraca uwagę na ciekawy pomysł, który powstał i jest realizowany w Polsce. Chodzi o system flebogrif, który jest rodzimym patentem. Jak wyjaśnia nasz rozmówca jest to metoda, która polega na kombinacji mechanicznego uszkadzania śródbłonka naczyniowego chorej żyły i działania chemicznego.
– Ma to dać lepszy efekt w postaci destrukcji ściany naczyniowej. Dzięki temu po roku, czy dwóch trzech latach żyły poddanej zabiegowi w ogóle nie widać np. w badaniu USG. Znika – tłumaczy prof. Zbigniew Rybak i dodaje, że w takim przypadku można by mówić o idealnym wyniku zabiegu.
– Metoda ta jest w fazie badań. Zostały wykonane badania na zwierzętach. Około stu pacjentów zostało zoperowanych tą techniką. Wyniki są obiecujące – stwierdza w rozmowie z “Rynkiem estetycznym” prof. Rybak. Według niego nie bez znaczenia jest fakt, że Flebogrif bez wątpienia będzie rozwiązaniem o wiele tańszym, niż amerykańskie. – Choćby dlatego, że stworzonym w Polsce.
Zamrozić od środka
Kolejną ciekawą wiadomością dla lekarzy flebologów jest pojawienie się nowego rozwiązania krioterapeutycznego, czyli wykorzystującego zimno do usuwania chorych żył. Co ciekawe technologia ta opracowana została także w krajowej firmie.
– We współpracy z polską firmą jesteśmy na etapie konstruowania nowej sondy, która moim zdaniem będzie konkurowała z metodą klejenia – mówi nam prof. Zbigniew Rybak. Jak tłumaczy w krioterapii samo zimno jest czynnikiem znieczulającym. Sondę wprowadza się do chorej żyły mrożąc ją od środka.
– Stosowanie tej nowej sondy może okazać się ważnym rozwiązaniem dla felbologii – uważa nasz rozmówca. Ma nadzieję, że będzie to rozwiązanie konkurencyjne do tych, które już są stosowane na rynku, tym bardziej, że to też jest polska technologia.
Dodaje, że w ramach Europejskiego Forum Żylnego, rokrocznie prowadzone są warsztaty dla około 100 lekarzy z całego świata. Tak się składa, że w 2015 roku to Polska została wyróżniona, gdyż taki workshop odbył się w październiku, w Krakowie. Była tam prezentowana m. in. ta nowa sonda krioterapeutyczna.
Nowinki a umiejętności lekarzy
Dr Wojciech Rybak chirurg, flebolog, lekarz medycyny estetycznej, twórca i założyciel Kliniki Ars Estetica zwraca uwagę, że obecnie dużą przewagę na rynku zyskują techniki wewnątrznaczyniowe w opozycji do klasycznych technik chirurgicznych. Jednak jego zdaniem równie ważne, jak wprowadzanie nowych metod, jest zrozumienie problemu i szkolenie lekarzy.
– W Polsce cały czas nie mamy dobrego systemu szkolenia lekarzy w zakresie flebologii – uważa dr Wojciech Rybak i stwierdza, że jest to problem, którym chcą się zajmować chirurdzy naczyniowi, chirurdzy ogólni, dermatolodzy, nawet lekarze różnych innych specjalności. Nie chodzi jednak o to, że dr Rybak chciałby ograniczyć którejkolwiek ze specjalności dostęp do terapii żylnych.
– Nie widzę powodu, żeby się tym nie zajmowali, ale ważne jest żeby mieli odpowiednie przygotowanie – argumentuje lekarz w rozmowie z “Rynkiem estetycznym”. Jak zauważa żeby móc leczyć tętnice w Polsce, trzeba mieć specjalizację z chirurgii naczyniowej, natomiast nie trzeba mieć specjalizacji, żeby leczyć żyły.
– Tymczasem układ żylny jest wielokrotnie bardziej skomplikowany, niż układ tętniczy człowieka – stwierdza.
Wywiad z prof. Zbigniewem Rybakiem i dr Wojciechem Rybakiem oraz wiele innych ciekawych artykułów nt. zabiegów medycyny estetycznej do przeczytania w numerze „Rynku estetycznego”.
Zapraszamy do PRENUMERATY
lub do EMPIKu