Na temat technologii laserowych rozmawiamy z inżynierem i fizykiem, który zajmuje się tą tematyką od 30 lat. Marek Mindak, prezes Laser Projekt 2000 opowiada nam skąd się wzięły lasery w medycynie estetycznej, jak rozwijała się ta technologia w ciągu lat, jakie są trendy i ciekawe rozwiązania dzisiaj oraz jak się ma “zimna wojna” do rozwoju laserów na świecie
Rynek estetyczny: – Panie Marku, chciałbym porozmawiać o technologiach laserowych, ponieważ wiem, że na tej tematyce zarówno od strony technicznej, jak i handlowej zna się Pan jak mało kto…
Marek Mindak: – Nie jestem lekarzem, ani kosmetologiem. Jestem inżynierem fizykiem. Od 30 lat „siedzę” w medycznych zastosowaniach laserów. Kiedyś je samodzielnie budowałem, teraz dostarczam i sprzedaję, naprawiam i szkolę w ich bezpiecznym i skutecznym stosowaniu.
Jakie były początki laserowego biznesu w medycynie estetycznej i przełomowe rozwiązania?
Największym przełomem było… wygaszenie zimnej wojny w ostatnich dekadach XX wieku. Wtedy gwałtownie zmalały nakłady na wojskową technikę laserową, zatrzymano setki projektów badawczych i tysiące fachowców straciło pracę – w tym i niżej podpisany. Z tego samego powodu bardzo staniały opracowane wcześniej dla wojska podzespoły techniki laserowej.
W tej sytuacji zaczęła się szybka konwersja techniki wojskowej do zastosowań cywilnych, w tym także medycznych. Mimo tego na początku lasery medyczne były bardzo drogie. Zaczęto je najpierw stosować w dużych szpitalach akademickich, potem w klinikach prywatnych a w końcówce XX wieku także w prywatnych gabinetach.
Od początku zastosowania laserów w dermatologii wiedziano, że jeden laser – jedna długość fali – niczego nie załatwia. Potrzebna są co najmniej dwa a jeszcze lepiej cztery lasery, wytwarzające wiązki w zakresie od 420 do 10600nm. Spełnienie tego warunku, na początku XXI w. wymagało ogromnych funduszy.
Rozwiązaniem okazało się wówczas wynalezienie aparatu IPL – jedna głowica, zastaw 4-6 filtrów odbiciowych i możliwa stała się generacja silnych impulsów w 4-6 pasmach, otwierająca możliwość działania na różne zmiany, od terapii fotodynamicznej – PDT, po trądzik, zmiany melaninowe, zmiany naczyniowe i depilację. Pierwsze i najlepsze do tej pory aparaty IPL opracowano i wprowadzono do sprzedaży w Izraelu i w Danii w latach 90-tych XX wieku.
To był technologiczny przełom?
Niewątpliwie tak – jeden aparat, jedna głowica i możliwość działania w całym zakresie fotodermatologii. Wtedy właśnie powstało słynne i stosowane do dzisiaj określenie zabiegu – “Photorejuvenation”, wprowadzone przez doktora Fitzpatrica, twórcę powszechnie dzisiaj stosowanej skali fototypów skóry.
W latach 1995 – 2000 aparaty IPL zdominowały rynek i wydawało się, że na tym skończy się rozwój techniki laserowej dla dermatologii. Niestety wielki sukces i pozorna prostota techniczna były też pułapką. Aparaty IPL padły ofiarą swojej dużej popularności.
Po pierwszym sukcesie handlowym pojawiło się setki “klonów”, oferujących “takie same efekty”. Wynalazek był małpowany bezmyślnie przez dziesiątki firm. Na rynku pojawiło wiele podobnych urządzeń dużo tańszych od pierwowzorów i… całkowicie nieskutecznych.
Czym różnił się dobry IPL od nieskutecznego?
Tajemnica dobrego aparatu IPL to jakość stosowanych, wymiennych filtrów odbiciowych, których lekarz w praktyce nie ma możliwości sprawdzić. Dobre filtry są drogie więc wybierano urządzenia tańsze, które prawie zawsze – parzyły.
Kolejną przyczyną “wymarcia” aparatów IPL była paradoksalnie ich wszechstronność. Dobór skutecznych parametrów wymagał uwzględnienia wielu czynników, co komplikowało obsługę. Lekarze nazwali to długą “krzywą uczenia”, jednak ci, którzy się nauczyli, osiągali fantastyczne efekty.
Kolejnym bardzo istotnym i obiektywnym czynnikiem “wypychającym” aparaty była bolesność zabiegów, wynikająca z dużej powierzchni działania. W ten sposób aparaty IPL zyskały powszechną i niesłuszną opinię urządzeń trudnych i parzących. Nie przeszkadza to sporej grupie lekarzy, entuzjastów IPL, uzyskiwać nimi spektakularnych efektów zabiegowych.
Jednak to nie jest ostatnie słowo, jeżeli chodzi technologię IPL?
Rzeczywiście, to nie jest koniec aparatów IPL. Pojawiają się aparaty wykorzystujące silne, impulsowe i wąskopasmowe diody z zakresu 415 – 1500nm.
A co z laserami medycznymi?
Pod koniec lat 90-tych XX w. zaczęto łączyć medyczne lasery CO2 i Er:YAG ze skanerami. Takie lasery potrafiły szybko i dokładnie odparować górne 50 -150 mikromerów skóry. Zabieg nazwano laserową dermoabrazją. Efekt odnowy skóry po takim zabiegu był spektakularny i porównywalny jedynie z głębokim peelingiem chemicznym.
Lasery Erbowe ze skanerem – nazywane nie wiedzieć czemu “zimnymi” – odznaczały się krótszym czasem gojenia, ale dawały słabsze efekty. Długi czas gojenia i wyłączenia pacjenta z normalnej aktywności – 3 do 4 tygodni – bolesność i duże ryzyko powikłań ograniczyły szybko zainteresowanie tą metodą odmładzania skóry.
W 2002 r. firma Reliant Technology wprowadziła na rynek zupełnie nową technologię i laser Fraxel. Był to światłowodowy laser o długości fali 1550 nm z jednoosiowym skanerem. Wprowadzeniu lasera Fraxel towarzyszyła największa w historii laserów medycznych kampania reklamowa.
To był przełom w terapiach laserowych w medycynie estetycznej?
Przekonywano lekarzy, że nastąpił przełom w technologii odnowy skóry. Zabieg stał się prosty i szybki – pojawił się slogan “lunch time procedure” – oznaczający zabieg, po którym można było powrócić np. do pracy. Nowa technologia była naprawdę rewolucyjna, choć oczywiście nie rozwiązywała wszystkich problemów i miała ograniczenia… (…)
(Cały wywiad dostępny w e-Wydaniu “Rynku estetycznego”)
Chcesz wiedzieć więcej?
Ten i wiele innych ciekawych artykułów nt. medycyny estetycznej do przeczytania w numerze „Rynku estetycznego”.
Prenumeratorów zapraszamy do korzystania z e-WYDANIA