W Polsce pojawia się nowe pokolenie kobiet bardziej świadomych, przekonanych, że medycyna estetyczna poprawi ich komfort życia – zauważa dr Andrzej Ignaciuk, lekarz medycyny estetycznej z 20-letnim doświadczeniem, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging. Polskie pacjentki najczęściej proszą o korekcje defektów estetycznych twarzy.
O swoich doświadczeniach z ponad 20 lat praktyki lekarskiej dr Andrzej Ignaciuk opowiadał 24 czerwca podczas inauguracji swojego nowego gabinetu w Warszawie. Przyznał, że nawet 90 proc. pacjentów, korzystających z medycyny estetycznej, to kobiety. Z doświadczenia dr Ignaciuka wynika też, że najczęściej w gabinecie pojawiają się panie w wieku około 40 lat. Na ogół są to kobiety wykonujące wolne zawody, businesswoman lub pracujące w biurach. Zdarzają się zarówno dużo młodsze, jak i dużo starsze pacjentki.
– Najmłodsze moje pacjentki miały poniżej 18 lat, było ich niewiele i przychodziły zazwyczaj z mamą. Najstarsze, a tych było już znacznie więcej, liczyły sobie powyżej 70 lat – mówił lekarz.
Dobry kontakt z pacjentem i dyskrecja
Jak zauważył dr Ignaciuk panie, które przychodzą po raz pierwszy, prawie zawsze stwierdzają, że przyszły tylko porozmawiać. Kiedy słyszą, że on także na pierwszym spotkaniu nie lubi od razu przystępować do zabiegu, albo się uspokajają i są bardziej rozluźnione, albo mówią, że może lepiej byłoby jednak coś zrobić, bo po co tracić czas.
– Czyżby kobieca przekora? – żartował. Jak tłumaczył kobiety bywają zdziwione, że pierwsze spotkanie w gabinecie medycyny estetycznej to jest jednak wizyta lekarska. Jego zdaniem podczas rozmowy często można zauważyć, że wiele pacjentek ma sporo wiadomości dotyczących higieny życia, jednak są one tak pomieszane i z tak „niepewnych” źródeł, że ich praktyczna użyteczność jest niewielka.
– To tylko potwierdza, jak wielki wpływ na część kobiet mają life-stylowe pisma i podobne programy telewizyjne – zauważył dr Andrzej Ignaciuk. Podkreślił jednocześnie wagę dobrego kontaktu z osobą, która do niego przychodzi po poradę.
– Kobiety pacjentki, i tego można się było spodziewać, chętnie rozmawiają – mówił lekarz, dodając jednocześnie, że z drugiej strony cenią też dyskrecję i często wolą np. być w poczekalni same.
– Na podstawie mojego 20-letniego doświadczenia w pracy, jako lekarz medycyny estetycznej mogę stwierdzić, że więzy jakie się tworzą z pacjentkami wykraczają poza zwykłe relacje pacjent-lekarz i z bardzo wieloma paniami stajemy się dobrymi znajomymi, żeby nie powiedzieć przyjaciółmi – zwierzał się dr Ignaciuk. Dodał, że rady o jakie jest proszony nierzadko wykraczają daleko poza medycynę estetyczną. – I to właśnie upewnia mnie, że moja praca, jako lekarza, jest przez nie ceniona.
Najczęściej poprawiana jest twarz
Według dr Andrzeja Ignaciuka najliczniejsza grupa pacjentek prosi o korekcje defektów estetycznych twarzy, takich jak: zmarszczki, bruzdy, opadanie skóry (tzw. chomiki) czy zmniejszenie jej jędrności, przebarwienia, zbyt małe usta, utrata ich jędrności i zapadnięcie się policzków. Inne problemy dotyczącą szyi, podbródka, dekoltu.
Lekarz zauważa, że ważnym i coraz częściej korygowanym defektem są zmiany na dłoniach: od plam po ich nadmierne wyszczuplenie. Z kolei osobny duży temat stanowią defekty dotyczące sylwetki. Najczęściej są to problemy z nadwagą, i to zarówno dotyczącą całej sylwetki, jak i niektórych partii.
– Jest też grupa pań, które pojawiają się na krótko przed ważnym wydarzeniem, mimo iż zdają sobie sprawę, że jakakolwiek interwencja jest wtedy niewskazana – opowiadał o swoich doświadczeniach dr Ignaciuk. Dodawał, że takie osoby prawie zawsze chciałyby, aby efekt zabiegu, czy terapii był spektakularny, ale jednocześnie niedostrzegalny dla otoczenia.
– I sprawa zasadnicza: nie może o tym fakcie dowiedzieć się mąż, czy partner – kontynuował lekarz, przyznając jednocześnie, że niezawsze jest to prosta sprawa. – Da się to zrobić, ale pod pewnymi warunkami – zastrzegał. Żartował, że w takim przypadku im mniej wie mężczyzna, tym jest chyba lepiej. – A tak na marginesie: mężczyźni albo nie widzą wielu rzeczy albo po prostu nie chcą widzieć.
Jak zauważył dr Ignaciuk większość pacjentek, o ile nawet rozumie i akceptuje, że pewne terapie wymagają czasu, to jednak prawie zawsze na koniec spotkania pytają, czy nie ma sposobu, aby efekt był widoczny natychmiast. – Muszę powiedzieć, że podatność kobiet na obietnice jest duża i bywa, że nawet osoby bardzo pragmatyczne dają się złapać na nieprawdopodobne obietnice zaczerpnięte z life-stylowych magazynów, czy Internetu, dotyczące “cudownych zabiegów” – ostrzegał lekarz.
Daniel Mieczkowski / rynekestetyczny.pl, blog.drignaciuk.pl