Problemy z brakiem akceptacji własnego wyglądu, spowodowane tym stany depresyjne, czy uzależnienie od zabiegów medycyny estetycznej, to niektóre z istotnych zagadnień, leżących w kręgu zainteresowań psychodermatologii – podkreślała podczas konferencji prasowej Ewa Kaniowska wiceprezes Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych (SLDE).
Dermatolog, dr n. med. Ewa Kaniowska przywiązuje ogromną wagę do psychologii w swojej pracy zawodowej. Jak przekonuje estetyka lekarska jest taką dziedziną, w której wcale nie jest łatwo rozpoznać, jakie tak naprawdę są potrzeby pacjentów, z jakiego powodu odczuwają dyskomfort, czy cierpienie związane z wyglądem.
– Dopiero badania z dziedziny psychodermatologii, które skupiają się m.in. na rozpoznaniu czynników, wpływających na jakość życia pozwalają się nam zbliżyć do odpowiedzi na te pytania – mówiła Ewa Kaniowska podczas konferencji zorganizowanej z okazji zbliżającego się 14 Międzynarodowego Kongresu Dermatologii Estetycznej i Medycyny Anti-Aging.
Nie jak u fryzjera
– Psychodermatologia to wybijająca się obecnie gałąź dermatologii estetycznej – mówiła w rozmowie z portalem rynekestetyczny.pl dr Barbara Walkiewicz-Cyrańska, prezes SLDE.
Podkreślała przy tym, że estetyka lekarska to nie jest „usługa jak u fryzjera” i nie może być tak, że przychodząca do gabinetu klientka mówi „poproszę botoks na kurze łapki”, albo „poproszę wargi”.
– To jest wizyta lekarska, gdzie z pacjentem się rozmawia, robi się profesjonalny wywiad – mówiła Barbara Walkiewicz-Cyrańska.
Według niej jeżeli lekarz dostrzega symptomy np. dysmorfofobii, czy fałszywego postrzegania siebie, to powinien odmówić zabiegu a wręcz skierować pacjenta do psychologa, czy psychiatry.
Owłosienie na twarzy kobiety = depresja?
Ewa Kaniowska przypomniała, że kilka lat temu przy Polskim Towarzystwie Dermatologicznym powstała Sekcja Psychodermatologii. Jak informowała w ramach psychodermatologii przeprowadzono wiele ciekawych badań naukowych.
Wśród nich znalazła się praca, próbująca określić stopień pogorszenia się jakości życia w przypadku różnych schorzeń. – Okazało się, że odczuwalny stopień depresji z powodu owłosienia na twarzy jest u kobiet większy nawet, niż w przypadku wykrycia nowotworu – mówiła Ewa Kaniowska.
Jak opowiadała, czasami przychodzi do gabinetu młoda osoba z trądzikiem, ma kilka pryszczy na twarzy, a nieszczęście jest ogromne. – Natomiast okazuje się, że u kogoś, kto ma bardzo zaawansowane zmiany stopień dyskomfortu psychicznego nie jest aż tak duży – dodała. Rozpoznanie nastawienia pacjenta do swojego schorzenia, czy defektu estetycznego może być kluczową sprawą z punktu widzenia lekarza.
Daniel Mieczkowski/rynekestetyczny.pl