Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging (PTMEiAA) chce wrócić do inicjatywy przyznawania certyfikatów lekarzom. Niecałe 100 tego typu dokumentów zostało wydanych w 2011 r. Pomysł ten miałby wrócić w odświeżonej formule.
Jak zauważył dr Andrzej Ignaciuk, prezes PTMEiAA, zainteresowanie medycyną estetyczną rośnie. Zwiększa się też liczba gabinetów, świadczących takie usługi. Podkreślał równocześnie, że Towarzystwu nie zależy na samym tylko rozwoju medycyny estetycznej, ale także na tym, aby była to dziedzina obdarzona zaufaniem pacjentów.
– Dużo czasu poświęcamy na działania, które mają na celu podbudowę naukową tej dyscypliny. Poświęcamy też dużo czasu i wysiłku kształceniu lekarzy w tej dziedzinie – mówił podczas konferencji prasowej przed XIII Międzynarodowym Kongresem Medycyny Estetycznej i Anti-Aging dr Andrzej Ignaciuk.
Czytaj też. Warszawa: Międzynarodowy kongres medycyny estetycznej
Przypomniał, że medycyna estetyczna nie ma statusu specjalizacji, co oznacza, że w praktyce każdy lekarz może ją uprawiać. Jednak radził pacjentom wybierać lekarzy, którzy mogą się pochwalić jakimiś formalnymi dowodami na posiadane kwalifikacje.
Certyfikat ma promować dobrego lekarza
Jak wyjaśniał prezes PTMEiAA, właśnie ze względu na pacjentów towarzystwo wróci do tematu certyfikacji. – Chodzi o promowanie lekarzy, którzy nie tylko zdobyli odpowiednie wykształcenie, ale podejmują wysiłek, żeby się cały czas doskonalić – mówił Andrzej Ignaciuk.
– Proszę mnie dobrze zrozumieć nie chodzi nam o wykształcenie tylko w szkole, którą my, jako PTMEiAA prowadzimy, czyli Podyplomowej Szkole Medycyny Estetycznej. Chodzi również o doskonalenie umiejętności, które ma cechy kształcenia szkolnego, czy specjalizacyjnego. Innymi słowy to musi trochę trwać – tłumaczył dr Ignaciuk na konferencji.
Jak przypominał dr Paweł Surowiak prof. Katedry i Zakładu Histologii i Embriologii AM we Wrocławiu oraz członek zarządu PTMEiAA, towarzystwo stara się, żeby podczas trzyletniej edukacji w Podyplomowej Szkole Medycyny Estetycznej lekarze wynieśli istotny potencjał wiedzy i umiejętności. Jednak – jak wyjaśniał dr Surowiak – oprócz tego, że osoby, które będą otrzymywały certyfikat muszą być absolwentami szkoły, muszą się też ustawicznie się szkolić.
– Padła też propozycja, którą będziemy w trakcie kongresu jeszcze omawiać, żebyśmy wybrali osoby, które będą po prostu kontrolowały te certyfikowane gabinety – mówił podczas konferencji poprzedzającej stołeczny XIII Kongres Medycyny Estetycznej i Anti-Aging prof. Paweł Surowiak. – Wtedy z naszej strony, na tyle na ile będziemy mogli, zagwarantujemy, że jest to gabinet lekarski, że został odebrany przez Sanepid i że jego promocja jest prowadzona też w należyty sposób – dodawał i podkreślił, że w doborze lekarza warto szukać osoby uznanej, czyli takiej, o której można znaleźć potwierdzone informacje.
Paweł Surowiak zapowiedział że obecnie rusza druga edycja procesu certyfikacji lekarzy medycyny estetycznej. – Mam nadzieję, że będzie bardziej dynamiczna niż pierwsza – dodał.
Certyfikaty już były
Przypomnijmy, że już w 2011 r. PTMEiAA wyszło z inicjatywą wydawania certyfikatów lekarzom, zajmującym się estetyką. Pod koniec września 2011 r. podczas XI Kongresu PTMEiAA certyfikaty otrzymało 96 lekarzy.
Kwestia kontynuowania projektu certyfikacji była omawiana przez zarząd PTMEiAA podczas zeszłorocznego XII Międzynarodowego Kongresu Medycyny Estetycznej i Anti-Aging. Planowano dalsze działania, które jednak nie doszły do skutku. Do tematu wrócono w tym roku.
Z informacji przekazywanych przez PTMEiAA w 2012 r. wynikało, że planowane certyfikaty miały być wydawane na dwa lata, czyli np. dokumenty z 2011 r. zachowywałyby ważność do roku 2013. W 2011 r. w skład niezależnej rady eksperckiej, która decydowała o przyznaniu certyfikatu wchodzili m.in.: Prof. dr hab. Jerzy Woy-Wojciechowski – prezes Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, prof. dr hab. Wiktor Szostak – dietetyk, prof. dr hab. Zbigniew Rybak – chirurg flebolog, prof. dr hab. Romuald Olszański – dermatolog, prof. dr hab. Piotr Wójcicki – chirurg plastyk.
Zgodnie z planem z 2011 r. certyfikat PTMEiAA mógł uzyskać każdy posiadający prawo wykonywania zawodu lekarz, zajmujący się medycyną estetyczną, który dodatkowo w okresie 2 lat przed ubieganiem się o ten dokument uczestniczył w odpowiedniej liczbie szkoleń i kongresów, wykonywał minimum siedem zabiegów (np. wypełniacze, peelingi średniogłębokie, botox, wolumertyczne kształtowanie twarzy, laserowe zamykanie naczyń krwionośnych, IPL, zabiegi kształtujące ciało, odmładzanie laserowe, skleroterapia) i oferował usługi uznane za medycznie skuteczne i bezpieczne.
Zgodnie z ówczesnymi planami, by otrzymać certyfikat trzeba było także być założycielem, wykładowcą, absolwentem lub słuchaczem Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej, działającej przy PTMEiAA, bądź być członkiem Towarzystwa. Lekarze legitymujący się certyfikatami mieli też m. in. być zobowiązani do dokumentowania stałego podnoszenia swoich kwalifikacji i działalności naukowej, m.in. poprzez uczestnictwo w kongresach i konferencjach w Polsce, organizowanych przez PTMEiAA oraz za granicą, w tym w wydarzeniach, przygotowywanych przez Union Internationale de Medicine Esthetique.
ECH napisał:
prawda jest taka, że w tamtym okresie aby otrzymać certyfikat trzeba było być założycielem, wykładowcą, absolwentem lub słuchaczem Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej, działającej przy PTMEiAA, i być członkiem Towarzystwa a nie lub być członkiem Towarzystwa. Tak więc wielu lekarzy z dużym doświadczeniem ale nie mając ukończonej Szkoły Medycyny Estetycznej dr Ignaciuka nie zostało dopuszczonych do procesu certyfikacji.
Absolwent z Certyfikatem napisał:
Nie jest łatwo poświęcić 3 lata życia, żeby zdobyć tytuł absolwenta Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej. Osoby, których na to nie stać mogą krytykować wysoko postawioną poprzeczkę, ale właśnie po to są Certyfikaty, żeby poprzeczka była wysoko. Ktoś kto Szkoły nie ukończył może się wypowiadać, że nie jest mu ona potrzebna….A może wystarczy 1-dniowy kurs z Botoxu?