Do tej pory na nadmierne pocenie dostępna była terapia toksyną botulinową, która działała przez około 6-8 miesięcy lub trwałe metody chirurgiczne. Na polskim rynku pojawiło się urządzenie, które nieinwazyjnie i trwale radzi sobie z tą dolegliwością. Można było się z nim zapoznać m. in. podczas XV Kongresu Medycyny Estetycznej i Anti-Aging w Warszawie (2-4 października). “Rynek estetyczny” postanowił poszukać lekarza, który ma już doświadczenie w korzystaniu z tej technologii.
Olga Warszawik-Hendzel jest dermatologiem, pracującym w Klinice Dermatologicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W Centrum Laseroterapii i Modelowania Sylwetki Elite w Warszawie zajmuje się pełnym zakresem dermatologii klinicznej i estetycznej, dermatochirurgii oraz laseroterapii. W ramach działalności naukowej specjalizuje się w wykorzystaniu nowoczesnych metod obrazowania. Ukończyła kurs dermoskopii na Uniwersytecie Medycznym w Graz oraz kurs konfokalnej mikroskopii laserowej na Uniwersytecie Medycznym w Berlinie. Jest autorką i współautorka licznych publikacji naukowych.
To właśnie ona podzieli się z nami swoim doświadczeniem w korzystaniu z amerykańskiego systemu o nazwie miraDry.
Kto na zabieg?
Jak mówi nam Olga Warszawik-Hendzel do zabiegu można zakwalifikować osoby, które odczuwają dyskomfort związany z nadmiernym poceniem. Obecnie działać można jedynie w obrębie dołów pachowych. Jednak producent zapowiadam że do końca 2016 r. pojawią się też końcówki do zabiegów na dłonie i stopy.
Dermatolog zastrzega, że zabieg nowym urządzeniem wykonuje się jedynie u pacjentów z tzw. pierwotną nadpotliwością. – Oznacza to, że lekarz powinien przeprowadzić przed zabiegiem dokładny wywiad aby wykluczyć inne przyczyny nadmiernego pocenia.
Trwały rezultat
Z doświadczenia Olgi Warszawik-Hendzel wynika, że u większości pacjentów udaje się zredukować pocenie pod pachami o około 90 proc. Na ogół wystarcza jeden zabieg, jednak można powtórzyć procedurę, jeżeli nie da zadowalających rezultatów.
Z informacji od producenta wynika, że z drugiego zabiegu korzysta tylko 20 proc. pacjentów. Lekarka wyjaśnia, że wykonuje się go po około 2-3 miesiącach.
– Po terapii pacjent na zawsze pozbywa się kłopotu z nadpotliwością – stwierdza dermatolog. Dzieje się tak, ponieważ dochodzi do zniszczenia gruczołów potowych. – Jak do tej pory nie mieliśmy żadnych trudnych sytuacji po zabiegach – dodaje lekarz. Zabieg nie należy do tanich. Pacjent musi się liczyć z wydatkiem rzędu 5-6 tys. zł.
Co z bezpieczeństwem?
Producent tłumaczy, że technologia wykorzystana w urządzeniu polega na emitowaniu precyzyjnych, płytko działających i ukierunkowanych dawek energii mikrofalowej, które wnikają w tkankę miękką dołu pachowego a wysoka temperatura doprowadza do pirolizy gruczołów potowych… (…)
Chcesz wiedzieć więcej? Cały artykuł i wiele innych ciekawych materiałów nt. zabiegów medycyny estetycznej do przeczytania w numerze „Rynku estetycznego” .
Zapraszamy do PRENUMERATY
lub do EMPIKu